Intel Extreme Masters ma jedną zasadniczą wadę – jest tylko raz w roku. W Katowicach po prostu trzeba być chociaż raz w życiu. Nie, nie po to, żeby kopać węgiel (bo opony pali się w Warszawie pod Sejmem), tylko żeby zedrzeć gardło na trybunach Starcrafta 2.
Klik, coby odwiedzić galerię zdjęć Ewy Nowak
Sięgając gwiazd
Jak to się stało, że wśród Statsa, Patience, GuMiHo, Nerchia, Many, uThermala i Snute’a w kwalifkacjach offline wzięli udział aLo, Dragon, Gauss i Legho? Nie żebym chłopakom coś chciał odebrać, ale zagrali według staropolskiego zwyczaju bronze’ów: dwa razy i do bazy. Otóż… wielu graczy z zagranicy zapisało się do otwartych kwalifikacji, a dopiero po czasie zorientowało się, że są to rozgrywki off-line. Kolejka zaczęła topnieć do tego stopnia, że kilku naszych miało okazję posmakować karzącej ręki progracza, jak przykładowo Legho z uThermalem. Ale jakoś nikt nie narzekał, natomiast wiele osób żałowało, że się nie zapisało, aby przeżyć taką przygodę (krąży plotka, że już dwie wygrane serie bo3 dawały zarobek w postaci 600$ – przy odrobinie szczęścia mógł się człowiek obłowić!).
Drabinka: http://wiki.teamliquid.net/starcraft2/IEM_Season_XI_-_World_Championship
PS. Za udział dostawało się też identyfikator umożliwiający poruszanie się po obiekcie. Nawet będąc bronzem można mieć coś z życia.
O której grają Virtusi?
Niestety, dzień przed otwarciem Spodka Virtus Pro odpadło z rozgrywek (jak i dlaczego – o tym tutaj nie będzie). Z tego powodu wiele osób odpuściło sobie przyjazd do Katowic, ale i tak na korytarzach Spodka i MCK dało się spotkać setki osób w koszulkach i bluzach VP. Z jednej strony było nam przykro, a z drugiej nie mogliśmy się powstrzymać przed zadawaniem istotnego pytania:
-O której grają Virtusi?
Popularna wtedy odpowiedź brzmiała:
-Wtedy, co Elazer.
Natomiast zawody wygrał pewien gość w pełnym rynsztunku Virtus Pro (choć nie mamy pewności co do bielizny), który później objawił się na trybunach Starcrafta, odpowiadając:
-Eee, ja od zawsze kibicowałem Heroic.
//suche, ale zostawiam na pamiątkę
Kolejki jak za komuny
IEM to duża impreza pod każdym względem, również kolejek. Kilka lat temu w całej Polsce mówiło się o ogromnej liczbie ludzi czekającej przed Spodkiem, ale w tym roku nie było o tym głośno, bo to było oczywiste dla wszystkich. Kiedy jechaliśmy w sobotę na IEM, taksówkarz wspomniał, że kolejka wychodziła na ulicę już o pierwszej w nocy(!). Skład osobowy sznura ludzi stanowili głównie uczniowie szkół przedlicealnych i, na Zeusa, doskonale ich rozumiem! Gdybym miał możliwość zobaczenia swoich idoli i zdobycia ich autografów, to pewnie stałbym w tej kolejce i czekał, aż się dostanę.
Ale, ale! Żeby zobaczyć Starcrafta w najgorszym wypadku trzeba było stać w… trzech kolejkach: na teren IEM, później do MCK i finalnie do audytorium.
Czy da się coś z tym zrobić? Można na ten przykład powrócić ze Starcraftem do Spodka – ok, żartuję, jest nas zbyt mało, żeby wypełnić trybuny. Niestety (a może i stety?), sporą część widowni na finałach stanowią fani Counter-Strike’a, którzy przyszli wcześniej, żeby zająć jak najlepsze miejsca. I ponownie, im też się nie dziwię. IEM to święto esportu i trzeba tam być, tylko dobrze zabrać ze sobą jakąś chęć do życia.
Czekając na wejście do audytorium sprawdzaliśmy, kto aby gra w LoL-a. Tak se wyszło.
Nawiasem mówić, Gillette wybrało najlepiej jak mogło, jeśli chodzi o rozdawanie maszynek z napisem #FIRSTREAL, bo dla wielu obdarowanych jest to nawet #FIRSTEVERINMYLIFE.
Super Premium Kurwo
Kilka osób zakupiło bilety premium w kwocie 500 zł i kiedy zobaczyliśmy zawartość paczek, oniemieliśmy. Mało. A jeżeli dodać do tego fakt, że w piątek dłużej na wejście trzeba było czekać przed bramką Premium Entrance niż Early, to już całkowicie źle świadczy o tym, jak to zostało zorganizowane. Korzyści z bycia “Premium” są oczywiste, m.in. gwarantowane miejsce na sali oraz większe możliwości poruszania się po obiekcie. Ale ja bym chciał więcej (gdybym miał “Premium”), chociażby spotkania z graczami.
Owe gadżety to tematyczna bluza (całkiem niezła i wcale nietania), jakaś drobna elektronika i kupony zniżkowe. Wydaje mi się, że bez generowania większych kosztów dałoby się zwiększyć atrakcyjność oferty Premium przez łatwiejszy dostęp do graczy (niestety, nie zawsze da się podbiec pod scenę po autograf – jak to miało miejsce w audytorium, bo przykładowo w Spodku jest to niewykonalne). Rozumiem, że cena biletu musi być wystarczająco wysoka, żeby pakiet nie był dostępny dla każdego, a z drugiej strony był przystępny, jeżeli się zaciśnie pasa odpowiednio wcześnie.
Bycie “Premium” faktycznie ułatwiało zdobycie autografów pod sceną, bo zwykli widzowie nie mogli się tam dostać, ale nie gwarantowało tego. Ba, część zawodników nie pojawiła się na scenie lub była tam wręcz przelotem, więc nie było szans, żeby ich spotkać. No, chyba, że ktoś lubi stać na korytarzu i liczyć na łut szczęścia i międzyczasie stracić cały turniej. Nie kupuję tego, że gracze nie chcą się widzieć z fanami, bo się wstydzą albo “nie mają czasu”.
Przepisy, przepisy
Temat rzeka jak co roku. Zabezpieczenie takiego wydarzenia to spory problem, z wielu powodów, chociażby przepisów dotyczących imprez masowych oraz przeciwpożarowych (nie wolno stać na schodach!) – stąd też brały się kolejki do MCK i audytorium. Starcraft miał trochę szczęścia tym razem, ponieważ przynajmniej jeden pan ochroniarz był żywo zainteresowany tym, co się działo na scenie, a dodatkowo rozumiał, że Hype Team niekoniecznie chce siedzieć w strefie Premium, ale potrzebuje się po niej poruszać.
Smutne jest to, że nie wolno nam wnieść megafonów, bębnów, wuwuzeli, pirotechniki, kokai… zapędzam się. Imprezy masowe rządzą się swoimi prawami, a tłum rozumu nie ma, więc trzeba dmuchać na zimne. To trzeba zrozumieć i tyle.
Z ciekawostek powiem, że państwo ochroniarze liczyli wchodzących i wychodzących za pomocą “klików” (nie wiem jak to się nazywa – jest to małe urządzonko, które zlicza liczbę kliknięć w nie), ale NW w kaskach przechodziło bez kolejki.
Na finał NW zostało wpuszczone na sektor Premium w Spodku. Bardzo miłe to było.
Dzięki ESL.
Dzięki, Carmac.
Hajptim
Ryceszzz, Bliźniaki, Pabulon, Piasek, Maravel i całe Netwars – chapeau bas!
Kaski i kamizelki, flagi, balony, klaskacze, krzyki, wrzaski, skakanie, klaskanie i zagrzewanie graczy do walki – z tego powodu to do Was przychodzili ludzie z Blizzarda i dziękowali Wam za to, co robicie. To Wasza zasługa, że główny programista Jacop Repp, program manager Artem Bykov i gość od community developmentu, Chris Clarke, przyznali, że największą imbą Starcrafta jest Netwars.
Nerchio advances. Crowd goes wild pic.twitter.com/1bU23oRvEM
— Chris Clarke (@CJCClarke) 3 marca 2017
If you’re at #IEM, @Nerchio_SC2 vs @Splyce_Stats starts in ~20 mins. This is THE GAME to watch live, Polish @StarCraft fans are 🔥! pic.twitter.com/WAN7fGqhP1
— Artem Bykov (@artemfairon) 4 marca 2017
Przy okazji poprosiliśmy ich, żeby kibicowali z nami, bo za aktywny udział w zabawie można dostać fajne przypinki (więcej o tym nieco niżej) od Blizzarda i Netwars. Śmiali się – doprawdy, nie wiem dlaczego.
Balony i klaskacze to rewelacja, jeżeli będzie okazja, to za rok użyjemy ich trochę mądrzej. Były jeszcze lizaki z Rottim, ale nie dojechały – właściwie dojechały nie tam, gdzie trzeba i utknęły gdzieś po drodze.
Co roku pojawiają się podobne pomysły: rozrzucenie ludzi, przyśpiewki, bojówki kibicowskie – to nie nie chce działać. Od prozaicznych powodów, takich jak utrudniona komunikacja na sali, po bardziej osobiste, jak to, że jesteśmy tam dla przyjemności, a nie w pracy.
Co roku jadę na IEM dla atmosfery na sali i żeby spotkać się z ludźmi w hostelu. Starcraft – spoko, mecze są na wysokim poziomie, oprawa jest profesjonalna, ale to, co mnie ciągnie to ludzie. Niczym zergowski rój jednoczymy się umysłami i obejmujemy panowanie nad trybunami. Początkowo kilka osób uczy publikę, co można i że nie trzeba się wstydzić klaskania i okrzyki. Z czasem widzowie sami zaczynają wywoływać graczy i inicjować doping. Lubię to uczucie.
ESL
Dziękujemy za wejściówki oraz pomoc przy poruszaniu się po obiekcie. Nie wszystko wyszło idealnie, ale ostatecznie były to tylko drobne nieporozumienia. Chociaż smutno nam, że flagi były pokazywane tak rzadko.
Zabawy z flagą: https://clips.twitch.tv/UglyCrowdedPanLeeroyJenkins
Hajp majster w akcji: https://clips.twitch.tv/OpenElatedButterflyRickroll
ROB, dzięki.
ESL, dzięki.
Carmac, dzięki.
Kibicowanie się opłaca
A szczególnie graczom Starcrafta. W tym roku Blizzard zaskoczył nas w sposób, jakiego się nie spodziewaliśmy. Codziennie dostawaliśmy kilka kartonów upominków, które mogliśmy rozdawać kibicom. W ruch poszły przypinki z log ras, dmuchane ostrza, otwieracze do piwa, a dla najmłodszych figurki Raynora i smyczki z Probiuszem.
Często czułem się jak dealer podchodząc do losowych osób i pytając “Hej, grasz może protossem?”*, po czym wyjmowałem z kieszeni charakterystyczną żółtą przypinkę i przekazywałem ją z konfidencjonalnym uśmiechem.
Jako początkujący manipulator, wykorzystywałem zasadę wzajemności wciskając gifty i mówiąc, że jedyne co chcę w zamian, to aktywne kibicowanie. Wątpię, żeby odnosiło to jakiś skutek, ale ile radości mieliśmy z rozdawania upominków publiczności, to nasze.
Próbując wcisnąć dmuchane ostrza protosskie w ten sposób namówić jednego widza do kibicowania przypadkowo poznałem Jacopa Reppa – głównego programistę Starcrafta 2. Dziwnie wyglądały próby wciskania gadżetów od Blizzarda człowiekowi z Blizzarda, ale finalnie udało się nam uciąć miłą pogawędkę i zrobić kilka fajnych zdjęć.
Netwars polish hype!!! True #sc2 passion #iem #esl pic.twitter.com/uLKWSyemGc
— Jacob Repp (@jacobrepp) 4 marca 2017
Doprawdy, szałowe foto.
PS. Były też kubki, co się z nimi stało? Część trafiła do osób zaangażowanych w doping, a część z nich, cóż… – trzeba śledzić Super Turniej Kurwo.
Blizzard wrzucał całkiem fajne podsumowania z turnieju, Soe w roli hosta. Jest też trochę o “amazing polish crowd”.
Blizzard, dziękujemy.
Savirrux, dziękujemy.
* – żartuję, nikogo bym nie posądzał o tak niegodne czyny
Biało-czerwoni
Arturze “Nerchio” Blochu i Grzegorzu “MaNa” Kominczu – dziękujemy za Wasze mecze. Te na scenie i po za nią. Przyjechaliśmy do Katowic “na Starcrafta”, ale nie potrafiliśmy być sprawiedliwi i zgotować tyle samo dopingu każdemu graczowi, co Wam. Kiedy na scenę wychodzi gracz, którego znasz, z którym zdarzyło ci się rozmawiać, a do tego masz świadomość, że jest w światowej czołówce – to możesz być pewien, że na widowni będzie ogień. Po prostu inaczej się kibicuje swojemu.
Nie miejcie zarzutów do organizatora, że nie pokazał wielu meczów MaNy na głównej scenie. Organizatorzy mają dobre pojęcie o grze, a ja zapewniam Was, że oglądanie gier, w których faworyt publiczności nie jest stawiany w roli potencjalnego zwycięzcy w niczym nie pomaga. Choć wierzę w Grzegorza i nasze możliwości dopingowania, to jako inżynier, doceniam racjonalne podejście do harmonogramu i doboru graczy na scenie.
Ostatnie mecze z piątku były rozgrywane przy niemal pustych trybunach z racji godziny bliższej, niż dalszej północy i braku graczy, za którymi szalałaby publika. Tak urok.
Łaska fanów Starcrafta nie jeździ na pstrym koniu, lubimy graczy, ale wciąż mamy swój charakter, o czym przekonał się kilka lat temu NaNiwa (uznał, że reakcja publiczności podpowiedziała przeciwnikowi co będzie grał i wyszedł z meczu). W tym roku nie było takich scen, była za to historia z ByuNem, o której możecie przeczytać kilka akapitów niżej.
IEM Katowice 2017 – Nerchio's perspective
Podczas mojej przygody z Intel Extreme Masters Katowice 2017 postarałem się także nagrać to wydarzenie z perspektywy gracza. Mam nadzieję, że się wam spodoba! :)I tried capturing what IEM Katowice looks like from a player's perspective. I hope you will enjoy this short movie!
Opublikowany przez Artur "Nerchio" Bloch Piątek, 10 marca 2017
Klip autorstwa Nerchio. Polecam.
Ciekawostka: Nerchio postuje na NW w przerwie między meczami.
Jest i fala dla Nerchio: https://clips.twitch.tv/KindHandsomeCardPlanking
Mr Robot
Skoro już jesteśmy przy graczach.. Nie oglądam GSL i nie potrafiłem skojarzyć części nicków żadnym turniejem, a kilkukrotnie nawet rasą. Dawno minęły czasy, kiedy znałem wyniki w mapach i pamiętałem detale spotkań. Niestety, wielu graczy było mi cokolwiek obojętnych, choć z czasem nabrałem do nich nieco sympatii obserwując gry. Mimo to różnice kulturowe i ściana ze szkła jaką jest język nie pozwalają mi dać się ponieść emocjom tak, jakbym chciał. Legho dał mi całkiem szczegółowy opis koreańskiej kultury, ze szczególnym uwzględnieniem detali związanych z esportem. Każdy chciał kiedyś jechać do Korei i tam grać, ale nawet nasz Draco za czasów BW nie wytrwał tam zbyt długo. To jest inny świat pod względem mentalnym, liczą się tam inne wartości, a nie bycie zwycięzcą oznacza porażkę.
Jest mi przykro to pisać, bo poziom gier był niesamowity, ale kompletnie nie interesowali mnie gracze, którzy zostali po odpadnięciu Polaków.
Chyba jestem sezonowcem.
High of emotions
ByuN przegrał po niezwykle ciężkim meczu (tak jakby trochę mu brakło pomysłu na grę) w ćwierćfinale ze Statsem i stracił panowanie nad sobą. Z oczu poleciały mu łzy. Przez kilka minut kamery i fotografowie koncentrowali się na nim – przecież to jest niecodzienna rzecz i każdy chce to mieć na taśmie. Czy to źle, że go pokazywano? I tak i nie. Tam, gdzie jest zwycięzca, tam musi być przegrany. Zgadzam się z tym, że można pokazać porażkę w sposób poniżający – ale ta nie była tak zaprezentowana. Bądź, co bądź, gracze to też osoby publiczne, a to ma swoją cenę. To był też jeden z niewielu momentów, gdzie zobaczyliśmy Koreańczyka-człowieka, a nie maszynę, która nabija coraz więcej APM.
Po kilku minutach ByuN opuścił budkę, ludzie skandowali jego nick, a on sam czy to przypadkiem czy celowo w grupkę fanów, zaczął dawać autografy i uśmiechać się. Choć nie było mnie już wtedy na sali, poczułem dumę, że jestem członkiem społeczności, która najbardziej ceni sobie ludzi, a nie stopnie na podium.
PiG wrzucił nawet film z tego momentu:
The audience gave Byun a standing ovation as he came out of his booth. He was clearly torn up but stopped to sign autographs @IEM #IEM pic.twitter.com/iKUjquOG0B
— Jared ‘PiG’ Krensel (@x5_PiG) 4 marca 2017
Mike
Mike Morhaime to gość, który ukradł większości z nas przynajmniej dwadzieścia lat życia, i do cholery, niech kradnie kolejne.
The @NetwarsSC2 guys expressing their appreciation to @mikemorhaime at #IEM. pic.twitter.com/bbug0AMimA
— Michal Blicharz (@mbCARMAC) 5 marca 2017
Za przyczyną Bliźniaków i czarodziejskimi ręcyma Pabulona została stworzona flaga z twarzą Mike’a, a delikatny dotyk Skejwena przyczynił się do powstania figurki. Do tego była kartka, którą podpisywaliśmy w trakcie IEM.
Że Mike nie naprawi imby? I że kto my jesteśmy dla szefa Blizzarda? Widocznie kimś, skoro wyszedł.
Carmac, dzięki.
Przyczajka za skrzynką, przyczajka na trybunach
Nie doświadczyłem problemu w tym roku, bo niestety finał w Spodku mnie ominął, ale znam go z poprzednich lat. Mecz o pierwsze miejsce w Counter Strike’a zwykle jest zaplanowany po Starcrafcie, a uwzględniając różnice liczbie fanów, cóż… zapaleńcy CS-a przychodzą jeszcze w trakcie meczów SC i zajmują miejsca, bo jest sporo wolnych. No i tyle. Nie są jak Polacy w samolocie – nie klaszczą, nie krzyczą, nie robią fali. Za to wypełniają optycznie trybuny. W tym samym momencie jednocześnie ich lubię i nie lubię. Tak, chciałby, żeby się bardziej angażowali, ale przecież nie mogę od nich wymagać, żeby się zachwycali finezyjnym micro i niecodziennym multitaskingiem. Takich rzeczy się nie rozumie, kiedy się głównie siedzi za skrzynką.
Ale i tak dobrze było słychać fanów SC2. GG.
So let’s do it like they do on the Discovery Channel
A co się robi na Discovery Channel? Otóż, ogląda się dokumenty, na przykład o kibicach. W tym kibicach sportów elektronicznych. Na przykład fanach Starcrafta.
Bliźniacy w składzie Bliźniaknr1 oraz Bliźniaknr2 będą głównymi bohaterami jednego z odcinków z serii “Barwy”, który będzie traktował o tematach wspomnianych wcześniej w tym akapicie, a ukaże się on jesienią.
Tutaj nieco więcej od samego bliźniaka. I nawet ja się załapałem.
NetWars Hype Team przy mikrofonie. Poznajcie najbardziej zapalonych i oddanych fanów StarCrafta 2! #NW #Netwars #starcraft2
Opublikowany przez Blizzone.pl Wtorek, 7 marca 2017
Bliźniaki mieli na sobie staniki z mikrofonami i dość często byli zaczepiani przez ekipę realizatorską, której skład był niemały (bodaj dwóch kamerzystów, dźwiękowiec, producent, reżyser i jeszcze pani z aparatem), coby, że tak powiem, bieliznę sobie poprawić. Ludzie z Discovery towarzyszyli Hype Teamowi niemal cały dzień i słyszeli wiele niewybrednych komentarzy na tematy wszelakie. Mam nadzieję, że wykorzystają co najwyżej obraz. W końcu w kamizelkach i kaskach wyglądaliśmy bardzo ładnie i profesjonalnie.
Może i esport znów pojawi się w TV jako swego rodzaju egzotyka, ale taki materiał może być niezwykłą pamiątką.
Klimczoka 6
Wielodniowe before-during-i-afterparty na Klimczoka to kolejna rzecz, której po prostu trzeba doświadczyć jadąc na IEM. Na kilka miesięcy przed samym imprezą zadzwoniłem do hostelu i wstępnie zarezerwowałem 80 miejsc. Z tego co wiem, to wszystkie poszły, ale dzięki w sam pamiętny weekend udało się wyczarować kilka miejsc dla spóźnialskich lub pechowców. Zawsze w hostelu bierzemy jeszcze salkę, w której następuje integracja. Zawsze też składamy się na sprzątanie po tej integracji, które zwykle kosztuje 50 zł, co i tak jest niską ceną. A integrujemy się bez względu na wyznanie, pochodzenie czy preferowaną rasę w Starcrafcie. Rozmawiamy, pijemy, skaczemy (bo nie jesteśmy za LoL-em) i uczymy się łączyć nicki z twarzami i numerkami. Unikamy wpierdolu od Gieksy, wynajmujemy połowę taksówek z Katowic. I niektórzy tak zaczynają już we czwartek. Mają chłopy zdrowie. W hostelu można natknąć się na księży (Thiper), casterów (Zedd, Tohimon, Paranoid), polityków (TheBlade) i całą masę ciekawych ludzi z Netłors, co więcej – ich warto spotkać!
Hostelowym klasykiem jest mówienie do pani w recepcji “Mam pokój z <tu pada nick>” i brak pojęcia, jak właściwie ta osoba się nazywa w rzeczywistości. Na następny IEM spróbuję zorganizować zapisy po numerkach z forum.
Powoli klasykiem staje się też turniej w Brood Wara. Hostel zaczyna jawić się jako ostatni bastion jedynego prawdziwego Starcrafta. W tym roku jednak gracze unieśli się w stan nieważkości znacznie szybciej niż Carriery, mimo usilnych prób Piaska, żeby ich ściągnąć na ziemię. Chociaż Furia i tak wygrał kubek Starcrafta II!
Colos, szacuneczek za identyfikatory!
Wojtek Guzik
PS. Celem celebracji samego siebie wrzucam jeszcze to foto, bo mi się podoba:
z tym podpisem z lewej strony na górze wygląda jakby była to kartka z autografem złożonym przeze mnie, bo jestem sławny. To też mi się podoba.
__
Zdjęcia kradzione od Sea-Angel, Bliźniakanr2 i Michtcio. Jeżeli ukradłem od kogoś i nie podpisałem z niechlujstwa- przepraszam, naprawię błąd.